Łagodne, obfitujące w słoneczne dni zimy stanowią idealne warunki dla zwiększonej populacji i wcześniejszej aktywności kleszczy. Najlepiej świadczy o tym przełom lutego i marca, który przyniósł nam już kilku pacjentów zmagających się z chorobami przenoszonymi przez te niebezpieczne pajęczaki.
Czas na łowy
Kleszcz jest znakomicie przystosowany do przeprowadzenia skutecznego ataku. Natura wyposażyła go bowiem w narząd Hellera – umożliwiający bezbłędną identyfikację tysięcy zapachów – oraz zdolność do reagowania na wibracje, cień czy temperaturę ciała ofiary. Dzięki temu może on rozpoznać potencjalnego żywiciela nawet z odległości 20 metrów! Jego ślina bogata jest w substancje, które nie tylko znieczulają, ale również ograniczają krzepliwość krwi i pracę układu odpornościowego.
Żerowaniu pajęczaka towarzyszą wymioty, które zawierają czynniki zakaźne. Warto w tym miejscu podkreślić, że co trzeci kleszcz jest nosicielem boreliozy, a co dwudziesty roznosi więcej niż jeden patogen! Stąd ryzyko jest tak duże…
Jak nie dać się kleszczowi?
Leczenie chorób odkleszczowych jest zazwyczaj przedsięwzięciem długim i niestety nie zawsze kończy się powodzeniem. Znacznie lepszym wyjściem jest odpowiednio zakrojono profilaktyka. Jej fundament stanowią przede wszystkim specjalne preparaty, które najczęściej mają formę spot-on (płyn aplikowany na skórę za pomocą pipety), obroży, tabletek bądź ciasteczek. Należy zwrócić uwagę na to, żeby zawierały one efektywne substancje czynne, np. fipronil, flumetryna czy proposur.
W celu doboru odpowiedniego środka i dawki najlepiej zgłosić się do gabinetu weterynaryjnego, co pozwoli uniknąć ewentualnych błędów. Konsultacja ze specjalistom zabezpieczy nas również przed zakupem tanich preparatów oferowanych często w serwisach internetowych czy marketach. Niska cena okupiona jest bowiem wątpliwą efektywnością (brak potwierdzenia skuteczności stosownymi badaniami), a nawet szkodliwością dla zdrowia naszego czworonoga.
Do broni!
Pamiętajmy też o tym, żeby po każdym spacerze dokonać dokładnego przeglądu naszego psiaka. Jego szybkie wykrycie i usunięcie znacznie zmniejszy prawdopodobieństwo choroby. Jak pozbyć się niechcianego gościa? Należy złapać go najbliżej skóry pupila za pomocą pęsety, lassa lub kleszczołapek i wyciągnąć ruchem obrotowym. Używając gołych rąk ryzykujemy zakażeniem! Następnie sprawdźmy czy w ciele nie została główka. Jeżeli tak – jak najszybciej udajmy się do weterynarza. Pod żadnym pozorem nie smarujmy i nie zgniatajmy kleszcza przed zabiegiem, ponieważ może to wywołać szkodliwe wymioty.
Sezon na kleszcze w pełni, zabezpieczmy więc swojego czworonoga przed zagrożeniami. Jeżeli tego nie zrobimy, narażamy go na zarażenie bardzo dotkliwymi chorobami, o których napiszemy w kolejnym artykule.